***
Na sawannie rozpoczynał się słoneczny poranek.Wszytskie zwierzęta zbudziły się by szukać pożywienia.
Ten ranek miał być jednym z najszczęśliwszych dni w życiu Asali i Mohatu ,a również i małej Uru,jednak nie było tak pięknie.
W grocie leżała tylko złota lwica z zielonymi oczami była to Asali. Król był na porannym patrolu a Uru z nim,za to reszta lwic poszła na polowanie .Jednakże nikt nie pomyślał by zostać z ciężarną królową,bowiem poród miał nastąpić dopiero za kilka dni.Lwica wstała dzisiaj z bardzo dobrym humorem.Gdy się już rozbudziła wyszła na dwór,wyciągnęła się i ziewnęła.Później weszła na czubek skały i przez chwilę patrzyła na swoją ziemię.Jednak mimo zakazów męża postanowiła pójść na spacer.Poszła nad wodopój, aby się trochę orzeźwić napiła się parę łyków wody i zamoczyła łapy dla ochłody.Ten poranek był bardzo gorący tym bardziej dla lwicy,która nosiła taki ciężar.Usiadła przy brzegu tak,aby przednie łapy mogły moczyć się w czystej wodzie.Nie miała nic do roboty więc postanowiła sobie pomyśleć.Była bardzo ciekawa czy urodzi się jej syn czy córeczka jeśli syn to on będzie władał w przyszłości Lwią Ziemią.Chociaż Asali chciała by to Uru władała królestwem.Lwica była bardzo dumna z córki,cieszyła się,że zawsze tak uważnie słucha ojca.Wiedziała,że to właśnie Mohatu był wzorem dla jej dziecka i i że każdą czynność jaką zrobił było dla niej święte i uważała,że też tak musi robić.Jednak lew tłumaczył jej,że nikt nie jest idealny i każdy czasem się myli po tej myśli poczuła mocny skurcz i krzyknęła z bólu.
-Aaaaa ratunku niech ktoś mi pomoże proszę!!!!!!
***
Tymczasem lwice wracały z polowania z soczystą zebrą.Zadowolone weszły do groty by pochwalić się swoją zdobyczą.Jednak nikogo nie zastały,zaczęły się martwić o królową.
-Podzielimy się na grupy my pójdziemy szukać królowej,a wy pobiegniecie po króla!-Krzyknęła lwica dowodząca.
Jak rozkazała tak też zrobiły.Wszyscy rozeszli się w swoje strony i zaczęła się akcja ratunkowa.
-Królu królu!!!!!-Krzyczały zadyszane lwice.
-Co się dzieje?
-Królowa Asali ona zaginęła!!!!!
-Co ???!!!!
-Wróciłyśmy z polowania i.....
-Dobra nieważne trzeba jej teraz szukać!!!
-Druga gruba lwic już to zrobiła.
-Dobrze ty pójdziesz po Asubuhiego(tutejszego szamana,który jest lwem).Hewa zaopiekuje się Uru,a ja i reszta idziemy szukać.
-Rozkaz!-Krzyknęła lwica.
***
Asali wczołgała się do wody mimo tego,że doskwierał jej taki ból umiała zachować rozsądek i wczołgała się do zbiornika bo wiedziała,że tak będzie łatwiej rodzić.Krzyczała tak głośno,że w końcu lwice ją odnalazły razem z Mohatu.
-Asali ty rodzisz!!!
Lew stał zszokowany nie wiedział co ma robić.Jednak po chwili otrząsnął się i krzyknął.
-Szybko biegnijcie po Asubuchiego i Zawadi,która po niego poszła bo inaczej będą nas szukać po całej sawannie!!!!!
Lwice szybko pobiegły.
-Już kochanie spokojnie oddychaj wieżę w ciebie!!!!
-Aaaa boli!!!!
Król Lwiej Ziemi nie znał się na odbieraniu porodu lecz nauczył się trochę od szamana kiedy odbierał poród przy Uru.
-Królu już jestem!!!-Krzyczał Asubuhi
-To dobrze.
Lew podszedł do lwicy i robił wszystkie odpowiednie czynności.Asali rodziła całą dobę.Nastał już kolejny świt,a lwica nadal rodziła.Całe stado poszło już do jaskini,ale bardzo się martwiły,a najbardziej mała Uru.Jedynie Mohatu siedział dzielnie przy żonie razem z Asubihim i nie opuszczał jej na krok.Nastał wieczór,a poród powoli dobiegał końca.W końcu wczesną nocą na świat przyszedł mały złoty lwiak.Asubuhi zaczął badać lwiątko lecz nagle zaczęło się ono dusić.Cała akcja trwała 60 sekund to była najdłuższa minuta w życiu wszystkich członków rodziny po tym czasie lwiątko zmarło.Jego ciało stało się zimne,a oczy zamknęły się już na zawsze.
-Asubuhi co się stało??!!!-Krzyczał Mohatu.
-Królu z ciężkim sercem mówię,że lwiątko nie przeżyło.
-Ale.....ale ...jak to???!!!
-Sam nie wiem miał chyba chore płuca i zaczął się dusić niestety nie mogłem już mu pomóc,-Mówił smutno szaman-Trwało to zbyt szybko nawet nie zdążyłem zareagować...przepraszam.
-To nie twoja wina,ale odejdź teraz chcę zostać sam.
Od porodu Asali jeszcze się nie obudziła była bardzo zmęczona porodem.Król wyjął jej ciało z wody i położył na zimną ziemię,wziął małe lwiątko i zaczął płakać nad jego ciałem.Po paru minutach królowa się przebudziła.
-Co się dzieje nie mogę wstać jestem cała obolała?
-Kochanie przed chwilą urodziłaś.
-No tak mogę zobaczyć nasze lwiątko?-Spytała lwica.
-Skarbie ono.....ono nie...-Lew nie mógł tego wykrztusić-ono nie żyje!!!!-Płakał
Matko... Masz niesamowity dar pisania. Tak ładnie i tak bezbłędnie! Tak realistycznie. I to jest dopiero opis porodu! A nie jakieś bezbolesne i ciche rodzenie. Pobudzasz moją wyobraźnie. Kiedy następny? :) Daje G+ !
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, macie dar pisania, nie masz tylko macie ;)
OdpowiedzUsuńOjej dziękujemy za tak miłe słowa.Kolejny rozdział za tydzień również w sobotę tak jest w grafiku:*
UsuńJestem pod dużym .Ten blog zapowiada się świetnie !
OdpowiedzUsuńCzyta się naprawdę bardzo płynnie.Nie mogę się doczekać następnej notki.
Świetna notka :* Żal mi króla i królowej :C No cóż czekam z niecierpliwością na next ;*
OdpowiedzUsuńOjej, jak smutno :(
OdpowiedzUsuńWszyscy teraz tacy biedni, że aż chce się ich pocieszyć, ale nie można. :C
Chciałabym jednak Wam pogratulować. Waszą twórczość czyta się z zapartym tchem i wielką ciekawością. ,,No i jak to się skończy?!" - mówiłam sobie podczas czytania. Takie napięcie ^^
No po prostu cudo.
Bardzo dziękujemy !
UsuńPs.
Na moim blogu już nowa notka ,możesz zajrzeć
http://historiarohokrollew.blogspot.com/
Świetny blog! Smutno jak nie wiem. Takie klimaty lubię. Lecę czytać następną ;D
OdpowiedzUsuń